Wszyscy wszystkim ślą życzenia . . .

12:05 Edit This 0 Comments »

Święta w pełni. Święta to czas magiczny. Czas magii, zapachu i uśmiechu. Czas dobra. Czas, kiedy na ziemię spływają anioły. Anioły, które dają nam spokój i miłość. To właśnie one pozwalają cieszyć się zapachem choinki i makowca, rodzinną atmosferą, kolędowaniem, prezentami i całym tym świątecznym „bałaganem”.

Życzę Wam, kochani, aby świąteczne anioły zostały przy Was przez cały rok. Niech przyniosą radość i uśmiech na każdy dzień. Niech pomogą cieszyć się z rzeczy małych (zapach porannej kawy, śmiech dziecka, nowy szalik, bilet, który dostałeś od kogoś wysiadającego z autobusu, uśmiech przechodnia). Niech spełniają życzenia: te małe („Żeby tylko się nie spóźnić”, „Mam nadzieją, że nie będzie padać”), jak i te duże, te Wasze, prywatna, ciche, skrywane i jedyne w swoim rodzaju.


Niech Wasze anioły będą miały bardzo pracowity rok.

Ja jestem z tych, co nakrywają głowy kołdrą, z tych, którym strach uniemożliwia oddychanie...

22:00 Edit This 1 Comment »
W przedświątecznym bałaganie robię za spowiednika. Słucham, pocieszam, doradzam... Mowię, że będzie lepiej.... Że musi wierzyć... Że ból minie...
Nie wiem, czy wierzy. Ja bym nie wierzyła. Nie wierzę.
Bo lepiej nie będzie. Trzeba tylko nauczyć się żyć z tym 'gorzej'.

Muszę to przespać. Przeczekać! Przeczekać trzeba mi!

19:38 Edit This 0 Comments »
No i znowu się przypałętało. Kolejny raz tej "zimy". Zwaliło z nóg. I każe leżeć. I znowu osłabi. I do siebie nie będę mogła trafić. Ale wygram. Jeszcze tym razem wygram.

'Twoja nieobecność jest jak tłumy ludzi - Wszędzie jej pełno. W ogrodzie i w mieście. Wciąż mnie otacza.

21:50 Edit This 2 Comments »
I to nie jest tak, że cały czas jest 'ble'. Nie. Po prostu, jak jest dobrze, to wolę się nie dzielić. Niech to dobrze będzie tylko dla mnie. Taka dziwaczna chciwość. Jakby przez podzielenie się moim dobrym dniem zostało mi tego dobra mniej. Nierozsądne - wiem. Ale cóż, ja- biedny żuczek, poradzę.
Na głpotę nie ma lekarstwa.

po raz pierwszy chyba...

22:51 Edit This 0 Comments »
po raz pierwszy. od tylu lat.
pojawił się głos. Szept ledwie słyszalny, któego uczepiłam się z jakąś zapomnianą mi siła. Już dawno w nic tak nie wierzyłam, niczemu nie ufałam. Nie tak. Nie aż tak.
Bo podobno jest...
Został opracowany lek. Tajemniczy lek, który podobno pomaga. Lek o którym wiemy zbyt mało. Bo nie wiemy czy redukuje czy hamuje, czy może tylko spowalnia rozwój. Wiemy, że neurologicznie tylko. Że dużo skutków ubocznych. że boją się wprowadzić wiemy. że czekać, czekać, czekać...................
I wierzyć.
A ja za mocno wierzę. I znowu się poobijam, jak mnie p*****ną o ziemię. Ja nie chciałam. Naprawdę nie chciałam tak mocno uwierzyć...

głowa pęka a pół...

10:18 Edit This 0 Comments »
Trzeci dzień już mi towarzyszy. Wlecze się za mną krok w krok. Jest przy mnie ciągle. Kładę się z nim spać, a rano budzi mnie trzask przepalanych neuronów.
Towarzyszy mi wszędzie. A tego, że kompletnie zepsuł mi wczorajszy wieczór nie zapomną mu nigdy. Od trzech miesięcy czekałam na to przedstawienie. A wczoraj, gdy padło pierw sze "TRADYCJA" poczułam jak oblewa mnie zimny pot. Ilość decybeli zmiksowaana z moim bólem wbiła mnie w oparcie już na początku... i tak zostawiła. Ale warto było. Pomimo niedogodności. Warto.

i tylko ten stuk, ten stukot w głowie....

22:18 Edit This 1 Comment »
I tyle mi zostało. Ja i monitor. ........
Czasami czuję, że coś mi uciekło. Że życie wyśliznęło mi się z rąk jak ryba. Popłynęło gdzieś beze mnie. Już nie jest moim życiem. Tym wyśnionym, wyczekiwanym. Zostawiło mi tylko okrawki, resztki, z których mam ulepić coś na kształt normalności.
Ale ja chyba nie mam zdolności twórczych..........
.
.
.
Wiesz, że nigdy ci nie powiem, jak bardzo...

czasem coś mieści się między jest a nie ma....

22:33 Edit This 2 Comments »
I właśnie w takim miejscu ukryłam swoje uczucia. Schowałam głęboko swoje myśli, swoje zapachy, słowa i spojrzenia. To, co widzisz to tylko iluzja. To złuda, jaką byłam gotowa ci ofiarować. Prawdziwą mnie ukryłam tak daleko, że teraz sama siebie nie mogę odnaleźć.
Bo nie jestem przecież tą silną, pełną uśmiechu- ttą, której twarz wy widzicie. A nie chcę być tą słabą, bojącą się jutra jaką widzę ja.

Na nowo odkrywam Szymborską. I choć dawno nie gościła w moim pokoju to te słowa krążą za mną cały czas:
"Musi być do wyboru.
Zmieniać się, żeby tylko nic się nie zmieniło.
To łatwe, niemożliwe, trudne, warte próby.
Oczy ma, jeśli trzeba, raz modre, raz szare,
czarne, wesołe, bez powodu pełne łez.
Śpi z nim jak pierwsza z brzegu, jedyna na świecie.
Urodzi mu czworo dzieci, żadnych dzieci, jedno.
Naiwna, ale najlepiej doradzi.
Słaba, ale udźwignie.
Nie ma głowy na karku, to będzie ją miała.
Czyta Jaspersa i pisma kobiece.
Nie wie po co ta śrubka i zbuduje most.
Młoda, jak zwykle młoda, ciągle jeszcze młoda.
Trzyma w rękach wróbelka ze złamanym skrzydłem,
własne pieniądze na podróż daleką i długą,
tasak do mięsa, kompres i kieliszek czystej.
Dokąd tak biegnie, czy nie jest zmęczona.
Ależ nie, tylko trochę, bardzo, nic nie szkodzi.
Albo go kocha, albo się uparła.
Na dobre, na niedobre i na litość boską. "

Jest czas na słowa, jest czas milczenia. Jest czas być w słońcu, jest czas być w cieniu.

21:52 Edit This 0 Comments »
Wymęczyło. Sponiewierało. Pogryzło. Pogryzło. I wypluło.
Tylko czy da się jeszcze to pozbierać i ulepić człowieka??
.
.
.
Zapomniałam już jak grypa destrukcyjnie na mnie działa.
Co rok obiecuję sobie, że za rok się zaszczepię. Że nie będę taka głupia. Że nie dam się tak łatwo. I jakoś nie mogę zdążyć... A potem to już samo leci...
.
.
.
.
.
.
Ile nabrzmiałych gorących słów śpi na gałęzi jesiennego drzewa.
Podobno jarzębina podobno wiatr.
A porę roku która niesie żniwo liści i zostawia na chmurnych gałęziach czerwone jagody nazywają jesienią.
I mówią o niej kobieta. I mówią że jest zachłanna i spragniona jak prawdziwa kobieta i że mści się za niedosyt miłości.
Palce ma chłodne zgięte — ostre paznokcie. Dotyk jej szeleści smaga — skóra pachnie miodem i kolor ma zwiędłych liści umierających żółto. Usta dojrzały owoc podaje drzewom podaje gwiazdom a gdy go nie chcą — rzuca na dno zielonego stawu.
Przeklina miłość która ją trawi jak ogień jak ból — wplątana w skrzydło wrony odlatuje na zachód śmiejąc się twardo

powiedziała , że każdy ma swojego anioła. a potem odeszła.

12:19 Edit This 0 Comments »
Ja wiem. Wiem, że też go mam.
I choć nie jest to już 'twój' anioł, to mój gdzieś się poniewiera. Często nie daje rady. Ciągle się gubi. Przychodzi za późno. Wiecznie pięć po...
Ale cóż... Chyba nawet go lubię. Dużo mnie nauczył. Pokazał mi, jak być silną. Jak żyć. Samej..

"a gdy patrzą, źle gra wielką damę..."

17:11 Edit This 1 Comment »
.
Nie umie błądzić gdzieś we mgle,
z obłoków tu nie spadła, nie
na pięknych słowach nie zna się polska miłość,
zlecone prace musi brać,
nocą koszule twoje prać
rano po bułki w sklepie stać, polska miłość,
potem jest senna w środku dnia,
na imię zaś czasami ma
tak właśnie jak dziewczyna ta... Jak jej było?
Nie lubi się rozczulać zbyt,
gra czasem w towarzyski flirt,
czasem do wojska pisze list polska miłość.
.
Bywa, że kuchennymi schodami
z dzieckiem ucieknie do mamy,
znienawidzi, na śmierć się pokłóci,
z pazurami do oczu się rzuci,
czasem straci ostatnią nadzieję,
fotografię twą podrze i sklei,
będzie włóczyć się po adwokatach,
czyjeś wiersze odnajdzie po latach...
.
Czasem podbite oko ma,
na pamięć kodeks karny zna,
przez życie się łokciami pcha polska miłość,
na delegacje jeździ het,
potem się nie rozlicza z diet,
by zaoszczędzić kilka zet, polska miłość,
lecz czasem nie zna słowa "dość",
szczęściem zachłyśnie się na złość
i wciąż wspominasz coś, to coś, co w niej było.,
Umie przebaczać, umie drwić,
pod płotem spać, na wiarę żyć,
na dworcu piwo z tobą pić, polska miłość.
...
Tylko czemu, gdy właśnie jest taka,
to w piosenkach swych wciąż musi płakać,
a gdy patrzą, źle gra wielką damę,
a gdy mówi o sobie, to kłamie,
czemu twierdzi, że ciągle ma czas,
sprawdza raz, drugi raz, trzeci raz!
Co by prawdę jej mówić szkodziło?
Ech, ta miłość... polska miłość...

i jakoś jest...

16:09 Edit This 2 Comments »
Uczę się. Ciągle. Od początku. Nieprzerwanie. Uczę się świata.
Bo choć wiem, że już nie będzie normalnie, to przynajmniej chciałabym złapać równowagę.
Próbuję. Upadam. Wstaję. Uśmiecham się... I znowu upadam.
Jeszcze odnajduję siłę. Co będzie, gdy jej zabraknie??

Popłaczmy razem, aż zjawi się uśmiech.

21:55 Edit This 3 Comments »
To dzięki Wam powoli zaczynam oddychać. Dzięki Wam patrzę w przeszłość. Dzięki Wam próbuję pogodzić się z tym, że pewne uczucia nigdy nie będą moją własnością. Dzięki Wam całkiem nieźle wychodzi mi zapominanie.
.
Dziękuję Wam :***
.
Boli, więc żyję.
.
Otulam:*

Mam nieme oczy, z których nic nie można usłyszeć i to mnie przeraża. Że nie zdołam powiedzie już nic...

20:59 Edit This 5 Comments »
Ulepiłam sobie swój świat w pudełku po zapałkach. I polubiłam swoją samotność. Wydaje mi się nawet, że i ona mnie polubiła.
Było tak cicho. Tak spokojnie. Może nudno... Tak. Było nudno. Ale przecież ja jestem nudna. Nudna jak flaki z olejem.... Ale żyłam. Wpadłam w swój mały rutyniarz.
Dużo nauki. Dużo pracy. Dużo stresu. Mało myśli.
Nie myślałam o przyszłości. Przyszłość spadła na dalszy plan.
Obudziłeś mnie. Kazałeś zastanowić się nad sobą. Nad moimi priorytetami. Nad moją samotnością. "O czym marzysz?" - pytałeś.
A ja wtedy nie potrafiłam Ci odpowiedzieć. Nie wiedziałam. Nie pytałam siebie nigdy o marzenia. . . Dziś nikt mnie już nie pyta o marzenia. Nikogo nie obchodzi już o czym marzę.
Dziś już nie ma mojego cichego świata w pudełku po zapałkach. Czy to dobrze? Dobrze, że boli??

I oto trzeba będzie dumnym krokiem iść bez twarzy... W kolejny dzień.

22:02 Edit This 2 Comments »
Bo przecież potrafię... Potrafię jak nikt. Zapominać. Nie czuć. Nie płakać...
.
Potrafiłam.
Już mi nie wychodzi.
.
.
A może rzeczywiście odrzuciłam coś, co się już nigdy nie powtórzy?? Swoje szczęście??
Ale jeśli naprawdę byłeś moim 'jutrem'. to dlaczego nie walczyłeś??

A co jeśli sobie to wszystko tylko wymyśliłam???

Do T.

22:15 Edit This 1 Comment »
Witaj,
List ten pisałam nie raz, nie dwa. Pisałam go codzennie, alę ani razu go nie napisałam. Pisałam go w swojej małej główce. Ale bałam się głośno powiedzieć, co tak naprawdę... Zapomniałeś?? Przecież ja to wierna kopia ciebie. Nie tylko fizycznie. Oboje memy tak samo nierówno. Bo ja także tylko wyglądam na takę twardą, zimną, silną jak nikt. a tam, w środku łamie mnie najmniejszy podmuch. Ale nie. Przecież się nie przyznam. Przecież nie powiem, że sobie nie radzę!! Przeżyję ! Jeszcze im wszystkim pokażę!
Bardzo długo trwało, nim pojęłam, dlaczego tak, a nie inaczej. Dziś już wiem, że w alkoholu szukałeś swej siły, aby być takim, jakim chciał cię widzieć świat....
To zabawne, nie sądzisz? Jak bardzo człowiek może ranić bliskich, tylko dlatego, że chciałby, aby byli szczęśliwi. I chyba właśnie dlatego odszedłeś. Wolałaś zostawić to, co kochasz, bo nie mogłeś już wygrać z tym, co pozwalało ci wierzyć w siebie. Nie myśl, że Cię tłumaczę. Że nie mam żalu. Przecież ja cała żalem jestem. Myślę jednak, że gsy postaram się choć trochę zrozumieć, dlaczego?, żal pozwoli patrzeć w przeszłość.
Nawet nie wyobrażasz sobie, jak często Cię potrzebowałam. Potrzebowałam Ciebie takiego, jakim byłeś kiedyś... Taki mój. Ja nie chciałam ciebie na pół gwizdka. Nie chciałam wtedy. Buzi, czekolada, spagetti i już. Obowiązek wypełniony. Ja tak nie chciałam. Nie chciałam być Twoim obowiązkiem. Wolałam być nikim. A nocami płakałam, że tobie nie przeszkadza, że wolę. No bo przecież powinieneś był być dla mnie aniołem. Być dla mnie czarodziejem. A ty nie chciałeś mi świata opowiadać. Wolałeś wziąć urlop.
Czy można wziąć urlop od ojcostwa?
Nie dałeś rady. Byłeś słaby. Czy ja też taka jestem?
Nie. Mnie nigdy nikt o to nie pytał. Nikogo to nie interesowało ani wtedy gdy patrzyłam, jak wpychają cię do radiowozu, ani wtedy gdy pakowałeś się w pośpiechu. że ręcę telepią mi się z nerwów, gdy wchodziłeś do domu. Nie pytali, gdy odjeżdżałeś na swoim koniu, ani wtedy, gdy widywałam cię raz na pół roku. Nikt mnie nie spytał czy wytrzymam, czy mi serce nie popęka, gdy patrzyłam jak na trumnie ląduje pierwsza szufla piachu. A ja dałam radę! Jestem! Czuję i oddycham!
Tylko czasem coś dusi. O tutaj, wiesz?!
I serce mam zamrożone....
Twoja. Na zawsze..
.
.
Tato, powtarzam Twoje słowa. To moje drogowskazy. Próbuję nimi żyć.
Tato... ja jednak jestem słaba i nie wiem, czy wybaczysz mi, że taką, jakiej mnie uczyłeś nie umiem być. Nie mogę być.
Spróbuj mnie zrozumieć, gdy mam pytań sto. Twoje proste ścieżki dla mnie często kręte są.
I w chwilach zwątpienia, nim znajdę drogę swą, będę błądzić zanim wrócę do Twych rąk.

'''

13:25 Edit This 0 Comments »
Brak czekania nie jest tym samym, co nieczekanie na nic i na nikogo. Kiedy mówimy, że nie oczekujemy niczego, jesteśmy żywym, krwawiącym, niespełnionym i beznadziejnie zawiedzionym – czekaniem.

...Nic to nie zmieniło. Nie byłam nawet powietrzem.

17:41 Edit This 2 Comments »
Mowimy sobie nawzajem, że boleć przestanie, że da oddychać, ale równocześnie nie wierzymy w słowa pocieszenia. Z drugiej jednak strony zachłannie piję Waszę słowa, oczyszczając serce ze złogów bólu.
Wierzę w to, że boleć będzie kiedyś mniej. Choć wiem, że boleć będzie jeszcze nie raz, bo ja nie wpuszczę miłości pod swój dach. Nigdy...
Zbyt dużo ran w mym sercu.
Zbyt dużo.

spadniesz maleńka. a spadanie boli....

22:07 Edit This 2 Comments »
Zdałam sobie sprawę z tego, ze już nigdy. A najbardziej boli chyba to, że że nigdy . . .

Nigdy nie poznam bajek, które miałeś mi powiedzieć. Nie opowiesz mi o tym, co ci się śniło i o czym pomyślałeś, gdy rano otworzyłeś oczy.

Już nie zobaczę tych kolorów. Nie poczuję zapachów, których miałeś mnie nauczyć. Nigdy nie zobaczę, jak wyglądają Twoje oczy, gdy się śmieją, Napwno mają takie czarne węgielki.



Nie pokażesz mi tych gwiazd, tych motyli, tych traw. już nie ugotujesz dla mnie, i tylko dla mnie.

Nigdy już nie poczuję zapachu Twojego załamania ręki w łokciu. Bo tam przecież jest ten prawdziwy, ten jedyny. Ten Twój zapach.

Nigdy nie wybiorę ci perfum ani spodni. Nie kupię ci zegarka. Dla ciebie nauczyłabym się robić na drutach. Zrobiłabym ci długi, gruby, paskudny szalik. Taki, żeby ci o mnie przypominał. Ostatnio łapię się na tym, że w sklepach grzebię w męskich rzeczach i zastanawiam się, jaki zapach by do Ciebie pasował i w jakim kolorze byłoby Ci najlepiej.


Juz nie..
Nie zabierzesz mnie do Sandomierza, czy na koniec świata. Nie poprowadzisz mnie tylko sobie znanymi ścieżkami. Wiesz przecież, że Tobie pozwoliłabym popchać wózek, choćby na Giewont. Jeśli tylko byś chciał. I to nie prawda, że nie chcę, że nie potrzebuję. Niepotrzebnie uwierzyłeś. Niepotrzebnie...



Nigdy..
.
.
.
.
nigdy juz się nie dowiem, czy miałam prawo do tego, by być Twoim szczęściem.




a ja napiszę w końcu ten list. napiszę. to pomoże. wiem.

.

22:37 Edit This 1 Comment »
Chciałabym Ci opowiedzieć świat. Ale nie wiem, od czego zacząć...
.
.

list

21:32 Edit This 0 Comments »
List

.
Ktoś dostał list, komuś serce bije.
Idzie czytać pod kwitnące jabłonie.
Czyta. Chwyta się ręką za szyje
i dno traci, i w powietrzu tonie.

Wyje duszy każdy kant wśród czterech ścian

18:22 Edit This 2 Comments »
"Podarowałeś mi coś, co nawet trudno nazwać. Poruszyłeś we mnie coś, o istnieniu czego nawet nie wiedziałam. Jesteś i zawsze będziesz częścią mojego życia. Zawsze."
Dziękuję.
.
Oddałeś mi swego anioła stróża, żaby cały czas był przy mnie.
Dziękuję.
.
Za te chwile, słowa.
Dziękuję.
.
Dziękuję Ci za wszystko od ciebie. Ale już. Było. Koniec. Czas odciąć kupon.
.
Dlatego proszęę byś odebrał anioła. Dla mnie ma na imię WSPOMNIENIA. Myślę, że gdyby go przy mnie nie było, byłoby łatwiej.
Nie widziałabym Ciebie w pllecach każdego mężczyzny. Nie dostawałabym palpitacji serca na dźwięk dzwonka d drzwi. Nie czekałabym na list. Na ten list....
.
.
.
Dlatego zabierz mi Wspomnienia!
I nigdy więcej nie pozwól mi decydować.


Jedyny sposób uchronienia własnej samotności to ranić wszystkich, zaczynając od tych, których kochamy.

15:53 Edit This 3 Comments »
http://www.youtube.com/watch?v=1Mzaphj9eCg

Ta piosenka została mi po tobie. Taki relikt tego, czego nigdy nie było. To były tylko słowa. Słowa, jak smycz emocjonalna, którą ty zostawiłeś. Smycz, w której się zaplątałam, przewróciłam i stłukłam przy okazji kolana i duszę.

Niby nic. Ale kupiłęś mnie wtedy. Od tego momentu byłam jak plastelina. Pozwoliłam sobie uwierzyć. Straciłam swój refleks samozachowawczy, który dotąd mnie chronił....
.
Połykałam twoje słowa zachłannie. Wierząc naiwnie, że cały czas mam kontrolę. Kontrolę nad sobą, nad tobą. Że w każdym momencie mogę zerwać powstałą nić...
Nie przewidziałam jednak, że ty ją przerwiesz. Że pewnego dnia przestanę być księżniczką. Że już nie będziesz chc iał, żebym Cię uczyła muzyki, jakiej słucham. Że już nie powiesz, że całe życie przed nami, że chcesz mnie poznać. Nie przewidziałam, że tak mnie zaboli to, że zniknę z twojego pulpitu. Że kiedykolwiek łzy zagoszczą na moich policzkach z twojego powodu.
.
.
.
"Jedyne, co mogłem zrobić, aby przetrwać tę rozłąkę, to zniknąć z Twojego świata zupełnie. Nie byłabyś szczęśliwa tutaj ze mną. Ja nie byłbym szczęśliwy tam. Jesteśmy z podzielonego świata. Nawet nie proszę, abyś mi wybaczyła. Tego, co zrobiłem, nie można wybaczyć. To można tylko zapomnieć."
.
.
.
że tak jest lepiej. Nie. Że nie ma innej możliwości.
.
.
.
Tylko... Chciałabym...Ty...
Chciałabym, żebyś mógł usłyszeć mój śmiech. Ale ten śmiech prawdziwy, niekontrolowany. Tak jak się śmieje z przyjaciela.
Chcę ci opowiedzieć, kto mnie ostatnio rozśmieszył do łez, a przez kogo płakałam.
Chcę ci powiedzieć, jaką książkę czytam i jaka muzyka zagościła ostatnio w moich głośnikach.
Chcę byś zobaczył, jak płaczę i jaka jestem słaba. Żebyś zobaczył mnie bez makijażu. Z tymi sińcami pod oczami, które żmudnie zamalowuję codzienni rano.
Chcę ci opowiedzieć dowcip, jaki słyszałam ostatnio. Wiem. Pewnie go znasz i napewno jest strasznie głupi, ale mnie rozśmieszył.
Powiedzieć ci, jaką bluzkę sobie ostatnio kupiłam i jak mnie dziewczyny do sklepu wnosiły, bo schody... Sam wiesz...
Chcę rozśmieszyć cię do łez śpiewającże fałszuję okrutnie): "Bo mnie na uśmiech zawsze stać...".
Chciałabym pójść z tobą na zakupy. (Skończyła mi się biała herbata, wiesz?)
Chcę ci opowiedzieć o moim tacie.
Chcę poznać twoją mamę... Nie. Tego nie chcę, bo jak ja je spojrzę w oczy??.......

Ode mnie widać niebo przekrzywione...

17:11 Edit This 4 Comments »
Postanowiłam, ze koniec. Że nie będę myśleć o tobie. Że nie będę myśleć o tym, "co by było, gdyby...". Że już nie pokocham. Że teraz ja. Teraz nie o tobie.......
Ale nie dziś. Dziś jeszcze pomyślę. Dziś jeszcze popłaczę. Dziś jest mi tak źle, jak już dawno nie było.
Dziś potrzebny mi męski rękaw do wytarcia nosa. Rękaw, którego nigdy nie miałam.

Proszę. Daj mi się kochać jeszcze dziś. Jutro już nie będę.

***

16:56 Edit This 1 Comment »
te słowa istniały zawsze
w otwartym uśmiechu słonecznika
w ciemnym skrzydle wrony
i jeszcze
we framudze przymkniętych drzwi
nawet gdy drzwi nie było
istniały
w gałęziach prostego drzewa
a ty chcesz
żebym je miała na własność
żebym była
skrzydłem wrony brzozą i latem
chcesz
żebym dźwięczała
brzękiem uli otwartych na słońce
głupcze
ja nie mam tych słów
pożyczam
od wiatru od pszczół i od słońca

Bo Bóg dokopie ...

18:35 Edit This 1 Comment »
"Świat się nam przygląda i nie życzy źle.
A jeśli jest inaczej to świat mam cały gdzieś.
Bóg nam nie daruje,
Bóg dokopie nam,
gdy ktoś z nas zepsuje to, co dał nam sam."

Chyba nieźle od niego oberwę.

Czy wybaczy mi kiedyś, że odrzuciłam swojego Anioła Stróża? Że zamknęłam sobie sekretne drzwi do prawdopodobnego szczęścia? Że chciałam, a jednocześnie nie chciałam pomocy? Że odrzucałam, a jednocześnie pragnęłam miłości??

Że bawiłam się uczuciami, jak mała Marysia zapałkami.
Nie wiedziałam, że spłonę...

Albo go kocha albo się uparła.Na dobre, na niedobre i na litość boską...

14:27 Edit This 2 Comments »
Brakuje mi twoich pytań. Brakuje mi Twoich słów. Twojego milczenia.
Ciebie mi brakuje....

Ale ty doskonale wiesz... Wiesz, że się nie przyznam. Głośno nie wypowiem. Bo wiem. Wiem, że to jest najlepsze rozwiązanie. że nie da się inaczej. Chciałeś mi przyjaźń w prezencie dać. Tak. Przyjaźńsię bierze. Po prostu. Nie odrzuca się. I nie depcze. . .
Ale nie ja. Ja wygłodniała uczuć. Wiedziałam, że pokocham. Od samego początku. Wiedziałam. . . A może tylko bardzo chciałam pokochać. I cierpieć. Może cię zaplanowałam. Żeby nie wyszło, że jestem pusta w śśrodku.

No ale teraz boli. Boli całkiem realnie. Ale wiem, że tak trzeba.. Że boleć będzie mniej. Że zacznę normalnie oddychać.

WIEM???

...Nic to nie zmieniło. Nie byłam nawet powietrzem.

23:00 Edit This 0 Comments »
Ty. Mój anioł?? Listonosz miłości?? Nawet mi się nie śnisz. Odwiedziłeś może ze trzy moje sny.

A może rzeczywiście to nie miłość??

Może ja naprawdę nie potrafię. Może tylko sobie chcę udowodnić, że zdolna jestem do tego, żeby kogoś pokochać. Może to tylko gra z mojej strony.

Chciałabym, żeby wreszcie ktoś wytłumaczył mi, czym ona jest, jakie są jej objawy, leczenie, reguły, twarde warunki.





Może dla mnie to zbyt duża dawka abstrakcji, ta cała MIŁOŚĆ.

Czy ty wiesz, że w mej głowie mieszka lęk?

22:42 Edit This 0 Comments »
Bo znowu od początku. Jutro spróbuję wstać.
[Wstać mentalnie, bo fizycznie to już nigdy].
Nawet nie mogę ci powiedzieć jak bardzo boję się przyszłości. Że chyba pierwszy raz nie widzę swojej drogi. Że nie wiem co robić. Że potrzebuję czyjejś pomocy, a tak bardzo boję się wyciągnąć rękę i błagać o litość.
Już nie słuchasz.
Nie wiem, czy już nie masz ochoty, czy może za mocno cię odepchnęłam.

Pewnie powiesz, że to moja wina. Ale obiecałam sobie kiedyś, że nikomu nie zwiążę rąk...
I że już nigdy nie będę cierpieć przez mężczyznę.

To jak TO nazwiesz???





Nie daję rady. Brakuje mi aniołów, które przysyłałeś.

Lubię robić zdjęcia Twoim śladom i zawracać przed tym, nim mógłbyś zobaczyć w moich oczach coś więcej..

22:35 Edit This 1 Comment »
Myślałam. Dużo myślałam ostatnio. O Tobie, o sobie. O tym, co już zawsze i już nigdy. O tym, co boli i co uwiera. O moich wiarach i nadziejach. O marzeniach. O niespełnionych marzeniach.
Tak. Dużo tego było. Za dużo...

Tak. Zbyt duża ilość wolnego czasu źle na mnie wpływa. Bo ja tak nie mogę. Wcześniej miałam coś. Miałam studia. Miałam notatki, egzaaminy, ściągi, referaty, wykłady, itd... Być może za dużo tego było. Być może za dużo na siebie wzięłam. Wiem, że fizycznie mnie to wyssało. Wiem, wiem... Widzę, czuję, wiem.
Ale przynajmniej nie myślałam. Nie tęskniłam. Nie przeżywałam jak młoda pensjonarka. Nie miałam czasu. [ból pleców gasił wszystko] Łatwiej wtedy było mi Ciebe odtrącić.

A teraz? Skończyło się. I czy to znaczy, że już zawsze tak? Że teraz tylko gorzej i słabiej?

Nie. Muszę coś z tym zrobić. W poniedziałek zabieram się do roboty. Odnajdę siłę. Zobaczysz.

I znowu zawracam...

"burzowa"

15:56 Edit This 0 Comments »
gdy odwróci się
proszę, idź,
pobiegnij za nią
nie czekaj aż umilknie,
zniknie całkiem z twojego snu
gdy rozpali twarz wstydem i czerwieni żarem
nie czekaj aż wystygnie, zniknie całkiem z twojego snu
nie odchodź,
gdy na ostrzu noża
wszystko postawiła
w rytm jej się wsłuchaj, zasłuchaj,
nie odrywaj ucha od skroni jej zmartwionych
raz przytul gdy, niepewność przeważyła
bądź jej stróżem
w rytm jej się wsłuchaj, zasłuchaj,nie odrywaj ucha
niech w źrenicy twej się odbija

bliskim mów gdyby pytali, że chwilowo zmieniłam adres, że w niebie leczę duszę z silnego przedawkowania rzeczywistości....

11:37 Edit This 1 Comment »
Pogukiłam się.
Byłam pewwna tego, co robię. Ja wiem, że to, co robię jest rozsądne. Ale boli. Za każdym razem, gdy odrzucam boli tak samo. A może mocniej.

Zamykałam serce na klucz. Żebyy nikt się nie dostał. Przyjaciołom tłumaczyłam, że nie potrafię pokochać.
Sobie tłumaczyłam, że nie potrafię.


I odpychałam ich. Potem płakałam w poduszkę.

I jakoś było.

I wiedziałam, że tak jest lepiej. Że mniej krzywdzę i jego i siebie, niż jakbym go dopuściła. Gdybym dała mu klucz do serca. Bo taki zewwiązek nie ma przyszłości. Ja naprawd ę nie szukam opiekuna. Nie zamierzam nikomu ucinać skrzydeł.
JA JESTEM TOWAR WYBRAKOWANY.



I to nic, że boli. że znowu brakuje powietrza, by oddychać.

Tak jest lepiej.
Zapomnę. Jak zawsze zapominam. Nauczę się codzienności.


Tylko błagam. Nie mówcie, że moglibyście, że coś czujecie, że chcecie, że ......

A ja się wyleczę.


Tylko dlaczego zawssze muszę się leczyć z uczucia??

16:37 Edit This 2 Comments »
Dlaczego, do jasnej ch****y nikt mi nie powiedział?! Nikt! Absolutnie nikt nie ostrzegł, że kiedy to zamknięte, niekochane serce będzie bolało?! Nie można by ło??!! Się pytam!
Bo ile można?? Ile można udawać, że wietnie, że dajesz radę, że wcale, ale to wcale nie czujesz się samotna.
Przyklejasz umiech nr 3, kładziesz wyraźny makijaż. I już. Znowu można podziwiać.



A ja bym chciała byćtaka mała.
Chciałabym, żeby mnie któs pokochał.


Chciałabym, żeby ON mnie pokochał.

```

12:44 Edit This 2 Comments »
Lecz o jutro mnie nie pytaj
bo nie wiem jeszcze
czy w ogniu utonę
czy w wodzie spłonę

Tak jest lepiej, niech marzenie pozostanie marzeniem.

16:15 Edit This 0 Comments »
Wczoraj znowu przez pół minuty pozwoliłeś mi o tym pomyśleć. Powinno być miło. Skrzydła rosnąć. I takie tam bla, bla, bla.... Ale przyniosło wręcz odwrotny skutek.
BÓL, WRĘCZ FIZYCZNY. mAKSYMALNE DNO, Z KTÓREGO NIE TAK ŁATWO SIĘ WYCOFAĆ.
bO JA NIE WIERZĘ W GŁADKIE SŁÓWKA. [ przepraszam, caps lock mi się włączył, ale nie chce mi się kasować]
Bo boję się tych ran, jakie zostawi on.
Bo nie potrafię pokochać.
Bo się boję.
Bo nie chce.
Bo wolę marzyć.














bo kulawych się nie kocha

...

19:33 Edit This 1 Comment »
ODDYCHAJ

Każdy ma niezbywalne prawo do zmarnowania sobie życia

22:29 Edit This 0 Comments »
Gdybyś tak jeszcze siebie rozumiała. Siebie. Swoje słowa. Swoje gesty i ich brak. Każde swoje tak i nie.
Wiem. Uważasz, że tak jest lepiej. Że panujesz. Że starasz się chronić przed Tobą jak najwięcej osób. I pewnie ci się to udaje. Ale razem ztym krzywdzisz samą siebie. To siebie skazujesz na osamotnienie. To ty nocami ryczysz do poduszki. To ty rano nakładasz makijaż plus uśmiech number 5 żeby nie zauważyli, że już nie dajesz rady.
A oni przecież wcale nnie chcą zauważyć. Lepiej im oglądać ciebie taką uśmiechniętą. Gdy tak świecisz to czują się lepsi. Nie muszą wnikać. Nie muszą zrywać kolejnych warstw.

I nie chcesz tego zmieniać. I chcesz to zmienić.
I nie chcesz litości. I chcesz kogoś co przytuli i będzie już zawsze.
Ale przecież nie po6trzebujesz.
Ale przecież tak barddzo jest ci to potrzebne do życia.


Ale nnnie. W tej grze nie liczysz się ty moja złota. Ciebie już dawno wykreślili z kolejki po szczęście.

Codzienności nie przeskoczysz.


Sama dźwigaj ten ciężar....

http://www.youtube.com/watch?v=8e_gz-q15as

.

16:22 Edit This 2 Comments »
Zazwyczaj nie czytam swoich myśli. Nie zaglądam. Nie sprawdzam. Bład. Może. Ale gdybym czytała chyba niczego bym nie skńczyła.
Zazwyczaj.
Tym razem przeczytałam mój blogowy power on. I.... Powiedzmy to tak...dobrze nie jest...
Mało... katastrofa prawdziwa....Błąd na błędzie. Zero ładu i składu.
Ale musiałam. Potrzebowałam. Wyrzucałam słowa jak z karabinu maszynowego, które padały byle jak, byle gdzie.


Długo to nosiłam. Trzymałam. Dusiłam. Aż zaczeły mi moje myśli zęby rozsadzać. I wylało. Niektórzy zwierzają się na przystankach. Nowo poznanym. Tym, których już nigdy nie spotkają. Ja wybrałam Internet. Pomogło. Lżej.

Nie wiemm, czy tu będę częściej. Może już nigdy. Może co jakiś czas będę sobie robiła takie oczyszczanko. Taką duchową spowiedź. Dla siebie.


A może już tu zostanę. Zapuszczę korzenie. I będę.

NOSZ BABO GŁUPIA TY!!!!!!!!!!!!

11:06 Edit This 0 Comments »
ech...
no i stało się...
a m miałaś nie myśleć...
a miałaś nie cierpiieć...
miałaś być ponad.
Bo ty nie chciałaś.....
Nie chciałaś...
słów...
gestów...
spotkań...
spojrzeń nie chciałaś...


Znasz siebie...
Wiedziałaś, że zgłodniała, wyposzczona uczuć rzucisz się na świeże mięso jak drapieżca.

A ty nawet nie wiedziałaś czego on od ciebie oczekuje...


I jak to tak?
W ciemno?
Bez asekuracji żadnej??
Wiedziała, że wpadniesz.
Że cię pochłonie...
żże cierpieć będziesz...
Wolałaś więc nie

DZIĘKUJĘ, POSTOJĘ.



I tak sobie powtarzasz...
I wwierzysz...
że ty niby taka rozsądna...
taka silna...


a ty boisz się..
najwzwycczajniej w świecie...
boisz się litości.
strach przed tym, że musisz poprosić o pomoc dławi...
nie chcesz, nie chcesz, nie potrzebuujesz.

A przecież ty jesteś jednym wielkim błaganiem o litość.

myślę, że powoli zaczynasz to rozumieć....
uczysz się...
stawiasz pierwsze kroki w proszeniu o pomoc...
Ja wiem. wiem, ile to ciebie kosztuje.


pamiętasz dobrze ile razy spadałaś wże nie chciałaś, żeby ktoś wiedział, że już nie. że sama nie zejdziesz.
pamiętasz...
tak, dobrze pamiętasz, jak w klasie maturalnej odcięłaś się od klasy...
wtedy przeszłaś na nauczanie indywidualne i nie chciałaś, żeby oni widzieli, w jakim jesteś stanie...
zresztą....
oni też chyba zbytnio nie chcieli.
ty już nie byłaś glamour...już nie byłaś twarda i silna. już nie nadążałaś. nie załapałaś się na ten pociąg do wielkiego świata....
nie ma tu dla ciebie miejsca.

a pamiętasz, jak już na studiach leżałaś w łazience koło kibla...
nie, nie poprosiłaś o pomoc, kiedy było trzeba...
pozwoliłaś na to, żeby inni zobaczyli, jak się odczłowieczasz, jak się gnoisz...
pozwoliłaś, żeby po piętnastominutowym wysiłku, wreszcie podnieśli cię podłogi............


...............


i teraz on....
zjawił się niewiadomo skąd...
niewiadomo, czego chiał...
bo w dobre serce ot tak to ja już nie wierzę ...
już nie...

więc nie chcialam...
a może chciałam... może nie potrafiłam się do tego przyznać...
teraz nie ważne już...
nie chciałam, żeby bolało...

ale boli. boli i piecze. a nie miało.