czasem coś mieści się między jest a nie ma....

22:33 Edit This 2 Comments »
I właśnie w takim miejscu ukryłam swoje uczucia. Schowałam głęboko swoje myśli, swoje zapachy, słowa i spojrzenia. To, co widzisz to tylko iluzja. To złuda, jaką byłam gotowa ci ofiarować. Prawdziwą mnie ukryłam tak daleko, że teraz sama siebie nie mogę odnaleźć.
Bo nie jestem przecież tą silną, pełną uśmiechu- ttą, której twarz wy widzicie. A nie chcę być tą słabą, bojącą się jutra jaką widzę ja.

Na nowo odkrywam Szymborską. I choć dawno nie gościła w moim pokoju to te słowa krążą za mną cały czas:
"Musi być do wyboru.
Zmieniać się, żeby tylko nic się nie zmieniło.
To łatwe, niemożliwe, trudne, warte próby.
Oczy ma, jeśli trzeba, raz modre, raz szare,
czarne, wesołe, bez powodu pełne łez.
Śpi z nim jak pierwsza z brzegu, jedyna na świecie.
Urodzi mu czworo dzieci, żadnych dzieci, jedno.
Naiwna, ale najlepiej doradzi.
Słaba, ale udźwignie.
Nie ma głowy na karku, to będzie ją miała.
Czyta Jaspersa i pisma kobiece.
Nie wie po co ta śrubka i zbuduje most.
Młoda, jak zwykle młoda, ciągle jeszcze młoda.
Trzyma w rękach wróbelka ze złamanym skrzydłem,
własne pieniądze na podróż daleką i długą,
tasak do mięsa, kompres i kieliszek czystej.
Dokąd tak biegnie, czy nie jest zmęczona.
Ależ nie, tylko trochę, bardzo, nic nie szkodzi.
Albo go kocha, albo się uparła.
Na dobre, na niedobre i na litość boską. "

Jest czas na słowa, jest czas milczenia. Jest czas być w słońcu, jest czas być w cieniu.

21:52 Edit This 0 Comments »
Wymęczyło. Sponiewierało. Pogryzło. Pogryzło. I wypluło.
Tylko czy da się jeszcze to pozbierać i ulepić człowieka??
.
.
.
Zapomniałam już jak grypa destrukcyjnie na mnie działa.
Co rok obiecuję sobie, że za rok się zaszczepię. Że nie będę taka głupia. Że nie dam się tak łatwo. I jakoś nie mogę zdążyć... A potem to już samo leci...
.
.
.
.
.
.
Ile nabrzmiałych gorących słów śpi na gałęzi jesiennego drzewa.
Podobno jarzębina podobno wiatr.
A porę roku która niesie żniwo liści i zostawia na chmurnych gałęziach czerwone jagody nazywają jesienią.
I mówią o niej kobieta. I mówią że jest zachłanna i spragniona jak prawdziwa kobieta i że mści się za niedosyt miłości.
Palce ma chłodne zgięte — ostre paznokcie. Dotyk jej szeleści smaga — skóra pachnie miodem i kolor ma zwiędłych liści umierających żółto. Usta dojrzały owoc podaje drzewom podaje gwiazdom a gdy go nie chcą — rzuca na dno zielonego stawu.
Przeklina miłość która ją trawi jak ogień jak ból — wplątana w skrzydło wrony odlatuje na zachód śmiejąc się twardo

powiedziała , że każdy ma swojego anioła. a potem odeszła.

12:19 Edit This 0 Comments »
Ja wiem. Wiem, że też go mam.
I choć nie jest to już 'twój' anioł, to mój gdzieś się poniewiera. Często nie daje rady. Ciągle się gubi. Przychodzi za późno. Wiecznie pięć po...
Ale cóż... Chyba nawet go lubię. Dużo mnie nauczył. Pokazał mi, jak być silną. Jak żyć. Samej..