przeciągi w mojej głowie

17:01 Edit This 4 Comments »
Nienawidzę przeciągów. A okazuje się, że bez przeciągu nie mogę żyć.

Przeciąg wdziera się z szelestem firanki, z trzaskiem otwieranego okna… przeciąg nie pyta o pozwolenie. On po prostu wchodzi. Rozsiada się w dusznym pokoju. Mami chłodnym powietrzem. Dmucha w wilgotne włoski na karku. Obiecuje chłód i jedwabną rozkosz.
Niestety przeciąg podszyty kłamstwem….

Bo gdy tylko uda mi się o nim zapomnieć, pojawia się pamiątka, jaką pozostawił. Pamiątka przybiera twarz bólu głowy, zesztywniałych mięśni… jedyny ratunek to owe tabletki, które łagodząc jedno, rozogniają drugie.
I tak koło się zamyka.

Dlatego nienawidzę przeciągów [i one mnie też]. Ale jak żyć bez nich, gdy powietrze w pokoju cięższe od wody.

4 komentarze:

doro pisze...

Oh prawda, prawda!

Green pisze...

"Dlatego nienawidzę przeciągów [i one mnie też]. Ale jak żyć bez nich, gdy powietrze w pokoju cięższe od wody".

Moim zdaniem, jest to piękna alegoria życiowych zmian.
Pozdrawiam z życiowego zakrętu
- e.

MK pisze...

Doro, Ty wiesz, co znaczą skutki przeciągów....



Green, a wiesz, nie patrzyłam na to w ten sposób. Ale Ty wiesz? Coś w tym jest;]
Ślepo uciekam przed zmianami, zamykam okna.Choć wiem, że nie poradzę sobie bez nowego powietrza. Asekuracja?

Green pisze...

...tak,to asekuracja.