11:14 Edit This 4 Comments »
Tfu…
Anioł męczy czerwoną herbatę, i mruczy pod nosem: ”Ja !! ……!! Takie zdrowie”. Zapach szmaty, z którą nie rozstaje się pani wożna. Smak… Anioł wzrusza ramionami: „tu jest tyle cukru, że nie czuć żadnego smaku….”.
Anioł pije na bezdechu.



Chwilowo stracił zapał do pracy. Zrobił bilans. Ilość pracy w miesiącu wrześniu kontra wypłata za miesiąc wrzesień. I co? I dno.
Harował anioł za siebie, zaadministrację, za sekretarkę. Tylko po to, by na koncie zobaczyć kwotę trzy razy mniejszą od ww. sekretarki.
Tak. Wiem. Materializm wyłazi przez anioła. Być może to też. Anioł po prostu mówi

„pauza”.

4 komentarze:

madmargot pisze...

Aniele, nie katuj się czerwoną, ja piję tylko czarną z cytryną :)
a pauza...czasem daje wytchnienie, czasem...

Paulina pisze...

A ja, aniele polecam zieloną. podobno bardzo zdrowa. :) Pozdrawiam!

MK pisze...

oj, tak maadmargot ;] Całe szczęście to była tylko jedna, zagubiona saszetka. Wracam do swojego Earl grey'a.
Otulam:************


Paulinko, zieloną popijam, ale brak mi jakoś serca do niej:]
Otulam:****

Kadarka pisze...

Pauza! Powiedz to na głos!