Szkoła nie przestaje zaskakiwać anioła...

17:01 Edit This 7 Comments »
Zawsze myślałam, że razem z ostatnim dzwonkiem szkoła zasypia. Zapada w drzemkę, z której budzi się we wrześniu i dziarskim krokiem rusza wraz z uczniem w coroczną przygodę.
Bla, bla, bla… Jak bardzo się myliłam… O tym przekonuje się w ostatnich dniach. Tonę w górach papierów, segregatorów, teczek czy tam kopert….. Rekrutacja, maturzyści. Listy, listy, listy. Nie mam czasu na nic. Co najważniejsze, NIE MAM CZASU MYŚLEĆ O TYM, CO MNIE BOLI…
Zastanawiam się skąd tym paniom w okienkach się bierze kawa na biurku. Przecież to trzeba wstać, wodę wstawić, wsypać kawę do kubka, poczekać, zalać, wsypać cukier…. Tyle czasu….
Ale kawę pije. Wpadłam na pomysł, że parzę ją, wtedy, gdy komputer się uruchamia, a że uruchamia się długo, nie mam niepotrzebnych wyrzutów sumienia.
Jeszcze ogarniam… Jeszcze… Do momentu, gdy ktoś wchodzi i o coś prosi… Wtedy pojawia się panika. Anioł rzuca się na kupki i w nerwowych konwulsjach przerzuca papierzyska. Po to tylko, by za chwilę uświadomić sobie, że właśnie wpisuje potrzebne dane do komputera…. ;/
Ale faktem jest, że nie potrafię pracować. Nie potrafię. Zaharowywać się… I owszem. To wychodzi Świetnie….
Nigdy nie byłam fanem dokumentów. A tu… Strach otwierać drzwi do mojego pokoju. One są wszędzie. Papiery. I muchy. Muchy i papiery. To w ich towarzystwie spędziłam ostatni tydzień.

7 komentarze:

Green pisze...

Szkoła, to papierologia i stres.
Ja, papierologię mam na finiszu, ale przbrnęłam przez kilkanaście stron sprawozdań.
I innych takich.
Blog otwarty ;]]]]

MK pisze...

No nareszcie:}

fotonokturn pisze...

mogę tylko życzyć niespodziewanej, antykryzysowej fali 'papierkozapału', a jeśli nie przylezie, to choć żebyś, nawet zakopana po sufit, nie wpadała w panikę i została lokalną mistrzynią zen ;)

Kadarka pisze...

I nie wiadomo co jest lepsze.. praca, praca, grzęźniecie w papierach i nie myślenie o złych rzeczach, czy względna stabilizacja, nuda i pastwienie psychiczne nad sobą.
Nie nadaję się do papieroligii, opowiadają historię jakiegoś człowieka, jak śmiecia, którego można zmiąć i wyrzucić, zresztą panier wszystko przyjmie. Zniosłabym to, jeśli najpierw byłby człowiek, a potem papier, by spisać jego historię: poprawy, regresu, wariacji...

Tenia pisze...

Witaj.
Trochę mnie nie było,wyjeżdżałam.Wciąż jestem zmęczona,bo wycieczka była bardzo intensywna:))
Czytałam w poprzednim poście ,że dobrze się bawiłaś:))
Fajnie.A praca ,co zrobić ,trzeba pracować,ona może dać wiele satysfakcji.Nawet ta papierkowa.
A to ,że ktoś przychodzi do Ciebie po te
" papierki"powinno być atutem Twojej pracy.Jesteś bardzo elokwentna .Wykorzystaj to.
Pozdrawiam:))

MK pisze...

Honey, oby przyszła, bo chwilowo nie ogarniam ;) Otulam.


Kadarko, wole pracowite niemyślenie;) Otulam:*



Taniu, tak. Tak w stu procentach. Ja tak narzekam tylko 'po wierzchu'. Bo człowiek narzekać musi. Tak naprawdę jestem bardzo, ale to bardzo, 'na tak' :)
Otulam:*

pracownia projektowa pisze...

Szkoda gadać na temat szkoły:)