12:35 Edit This 2 Comments »
Niestety „powinno” zwyciężyło. Anioł zwlekł się z łóżka. I z opuszczonymi skrzydłami, czerwonym nosem i przekrwionymi oczami poczłapał do pracy. Tam wisiał nad myszką dni kilka. Wreszcie nadszedł upragniony długi weekend.
Anioł najpierw zbierał siły, potem zbierał myśli. … i wspomnienia… tego roku były to tylko pogodne wspomnienia. Bez bólu i żalu. Wspomnienia pachnące ‘oldspajsem’ i zieleni spodni wojskowych. Wspomnienia wyglądały zza drzewa, kiwały się na gałęzi, puszczały oko spod stołu, migały w ogromnym płomieniu na brązowej płycie. Wspomnienia leciały wszędzie razem z dymem, łaskotały oczy i cicho nuciły przeboje Zauchy, anioł w milczeniu uśmiechał się do nich. ….
I tylko ten dym, który tak łaskotał zaczerwienione oczy anioła….

Czas chyba rzeczywiście leczy rany.
Albo to anioł przekroczył pewien próg. …


A teraz anioł znowu żyje tym, co dzisiaj. Z nową siłą wrócił do tego, co zostawił przed weekendem.




(A ty mnie, tato, pilnuj i odgoń te złe myśli, które zalęgły się w mojej głowie.)

2 komentarze:

Blue pisze...

a sio!
Tulę. :) :*

doro pisze...

Anielski Tatku - pilnuj myśli i całego Anioła!