ostatnio krzyczę rzadko....

23:24 Edit This 7 Comments »
Codzienność zalała falą obowiązków. otworzyłam nowy worek z pomysłami. Nawet nie przypuszczałam, że praca może cieszyć bardziej niżzz wyczekiwany urlop. Choć to pewnie dzięki niemu codzienność tak cieszy…
Święto nauczyciela i tym samym ‘impreza firmowa’. Po raz pierwszy poczułam się jak jedna z nich. Przynajmniej w kawałku.








Tak. Tak było wczoraj. Wpis robiłam późnym wieczorem i przez przypadek zamiast go opublikować- zapisałam. Jeszcze wczoraj miałam siłę, wiarę, uśmiech… Dziś obudziła mnie pustka. Pustka serca, która drzemie na dnie duszy. Budzi się czasami tylko po to, by przypomnieć o swoim istnieniu.
Tęsknie. Tęsknię bardzo za czymś, co nigdy się nie wydarzy. I nieważne, że wszystko jest poukładane, że myśli pozbierałam a miłość pożegnałam na zawsze… Boli tak samo….
‘Ostatnio krzyczę rzadko.’ To prawda. Nie ma już we mnie tej buty, walki z wiatrakami. Pogodziłam się. Nie mam sily na bezowocną rozpacz. …. Z mojego gardła wydobywa się już tylko niemy krzyk. Coś na kształt szlochu. Zmrożone serce tak bardzo pragnie bić.
Ja wiem. Wiem, że postępuję słusznie. Że fizyczność mojej choroby nie pozwala. Fizyczność mnie przeraża………. Tak, macie rację. Wy, którzy powiecie, że chcieć to móc, że ograniczenia tkwią w mojej głowie, że to ja stawiam ten mur, to ja oszraniam serce. Tak… tylko to ja muszę z tym żyć. To ja upadam w łazience, to ja oblewam się herbatą, nie donosząc kubka do ust, to mi założenie spodni zajmuje 15 minut! Czasem myślę, że już nie dam rady, że ile tak jeszcze będę męczyć siebie i innych??!! Jaka szkoda, że psychika nie idzie w parze z fizyccznością. Mogłabym wtedy wierzyć, mogłabym zaufać….. Może wtedy tak by mnie nie dławiła przyszłość?

Przepraszam, jeśli ktoś poczuł się urażony. Nie chcę, żebyście poczuli się urażeni. Ja po prostu czasem muszę. Nie mówię o tym, co czuję nikomu [przynajmniej się staram]. Nie chodzę do lasu, żeby się wykrzyczeć, jogi też nie uprawiam. Gromadzę w sobie wszystkie te złe emocje, choć wiem, że to bardzo niedobrze. Czasami muszę dać im więc jakieś ujście. Ja wiem. Wiem, że przejdzie. Wiem, że takie wpisy powtarzają się tu cyklicznie. Ja naprawdę nie oczekuję od Was współczucia czy pocieszenia.



Ja tylko muszę się wypłakać……

7 komentarze:

zygza pisze...

Pisz kochana jak to Ci pomaga. Będę zaglądać. Będę czytać. Blog ma być dla Ciebie. I co z tego, że powracają wpisy pełne emocji, trudne wpisy. Najbardziej przecież są one trudne dla dla Ciebie.
To prawda, że to też kiedyś minie. Taka sinusoida życia i uczuć. Jednak gdy jest źle, szukaj pomocy i wsparcia. Może można coś zmienić. Może nie musisz być z tym sama. Może da się coś trwalej, by te cykliczne łzy nie powracały tak często. By Tobie było lepiej, nie chodzi przecież o nas czytelników.
Trzymaj się! uściski. a.
A w razie czego pisz. Zygza

Mała Mi pisze...

Przesyłam ciepłe uściski i uśmiech :) mimo wszystko.... bądź dzielna.. trzymaj się :)

MK pisze...

kochana Zygzo, nie myslałam, że to wszystko ak ciężko. ech........ zapominanie bywa trudne....
Zwłaszcza zapominanie o życiu...



Mi, całuje i trzymam, albo udaję, że trzymam. Jestem ;mistrzem w udawaniu, wiesz?

Blue pisze...

nie umiem napisać nic mądrego. więc nie będę. i tylko - dziękuję. :*

anabell pisze...

Witaj, pobuszowałam trochę w Twoim blogu.W jednej z notek piszesz,że uwielbiasz coś dawać, nie lubisz nic dostawać. Bo gdy się coś dostaje to trzeba być wdzięcznym. I pomyślałam, że taka postawa bardzo utrudnia Ci życie.Wiem, że sztuką jest branie i wiem,że mało osób tak naprawdę umie brać. Branie wcale nie oznacza upokorzenia lub niemocy. Powinnaś jednak pozwolić czasem, by ktoś dał Ci dość niezwykły prezent - swą uwagę, zainteresowanie.
Życie niepełnosprawnych jest bardzo trudne, bo
oprócz udręki fizycznej dochodzi duża samotność i wielka wrażliwość. Wszyscy szukają miłości niezależnie od stanu swej sprawności, to normalne.Ale wiesz, to przjazń jest uczuciem bardziej trwałym, przyjazni trzeba szukać, nie miłości.I aby przyjazń trwała, trzeba umieć nie tylko nią obdarzać, trzeba ją również umieć brać. I nie trzeba tu żadnej wdzięczności. Dobrze,że piszesz blog jest to dobry sposób na rozładowanie własnych emocji i na poznanie siebie. Myśle, że i tak masz szczęście - masz pracę, co jest z całą pewnością ważne nie tylko z punktu widzenia finansowego, ale daje Ci to również kontakt z ludzmi, tylko dopuść ich nieco bliżej do siebie, spróbuj. I często krzycz na blogu, to pomaga. Zajrzę tu jeszcze, dobrze?
Miłego, ;)

MK pisze...

i-Tako- ty wiesz....:*******






Amabell, witaj u mnie;) Dziękuję Ci za ciepłe słowa. Masz rację, że moja postawa strasznie utrudnia mi życie. Uwierz, że staram się z tym walczyć. nie zawsze wygrywam... Szczególnie, problem mam z ptrzymywaniem czyjejś ujwagi. Wiedzą o tym ci, co mnie znają.... Nie potrafię... Jakoś tak samo mi się schodzi na innny temat. Tymczasem mogę się wygadać na blogu. Niby sobie, niby nie. Grunt, że jestem tu anonimowaa.
Zapraszam częściej
otulam jesiennie;))

Anonimowy pisze...

Wygrasz, Aniele. Piszesz, że chcesz wygrać, więc każdy dzień przybliża do zwycięstwa ze samą sobą. Anabell ma rację, krzycz ile masz ochotę i nie przepraszaj.
No i masz w ucho ode mnie, za ten urlop, co go przegorączkowałaś. Herbatę do wyrka to ja potrafię jeszcze donieść:P