egzorcyzmy kulawego anioła

08:06 Edit This 3 Comments »
Jedna z tych niespokojnych nocy. Wróciły wspomnienia dni, w których bałam się zasnąć. Bałam się, bo nie wiedziałam jak i gdzie się obudzę. Czy siedząc po turecku w rogu łóżka, czy na podłodze, strzymając kurczowo porwaną firankę, czy może z lampką nocną na głowie? Najgorszy jest ten strach. Ten strach zaraz po przebudzeniu, kiedy nie wiesz, gdzie jesteś i co się działo, jak ciebie nie było.
Ktoś mi kiedyś powiedział, że to dlatego, że dusza mnie boli. Odpowiedziałam wtedy, że dbam o swoją duszę. – Widocznie niewłaściwie.- usłyszałam.
Może rzeczywiście za mało o nią dbam. A może wręcz przeciwnie – myślę o niej za dużo. Może po prostu moje starania idą nie w tym kierunku, co trzeba. Tak. Wiem. Zbyt dużo kumuluje w sobie. Nie wylewam emocji. Nie mówię o sobie, o odczuciach, przeżyciach, uczuciach. Milczę, nawet pytana. Tak, wiem. Niedobrze. Ale…. Nie potrafię inaczej. Zbywam bliskich. „Mistrz zmiany tematu” – usłyszałam. Tak jest lepiej. Lepiej dla mnie. Przynajmniej tak mi się wydawało.
Tymczasem. Nadal będę raczej słuchać, niż opowiadać. [ Ja tak wolę i wolą tak mówią inni. ] …………… A od łóżka odsunęłam wszystko na odległość jednego metra.

3 komentarze:

Blue pisze...

a może jednak mówić? powoli...? nie każdemu, nie wszystko... ale może warto bardziej, niż myślisz?

MK pisze...

wiem kochana... wiem, że warto
ale nie potrafię. chyba tak naprawde tylko tu umiem się otworzyć.

Blue pisze...

od czegoś trzeba zacząć..... :)