.

16:22 Edit This 2 Comments »
Zazwyczaj nie czytam swoich myśli. Nie zaglądam. Nie sprawdzam. Bład. Może. Ale gdybym czytała chyba niczego bym nie skńczyła.
Zazwyczaj.
Tym razem przeczytałam mój blogowy power on. I.... Powiedzmy to tak...dobrze nie jest...
Mało... katastrofa prawdziwa....Błąd na błędzie. Zero ładu i składu.
Ale musiałam. Potrzebowałam. Wyrzucałam słowa jak z karabinu maszynowego, które padały byle jak, byle gdzie.


Długo to nosiłam. Trzymałam. Dusiłam. Aż zaczeły mi moje myśli zęby rozsadzać. I wylało. Niektórzy zwierzają się na przystankach. Nowo poznanym. Tym, których już nigdy nie spotkają. Ja wybrałam Internet. Pomogło. Lżej.

Nie wiemm, czy tu będę częściej. Może już nigdy. Może co jakiś czas będę sobie robiła takie oczyszczanko. Taką duchową spowiedź. Dla siebie.


A może już tu zostanę. Zapuszczę korzenie. I będę.

2 komentarze:

słodko-winna pisze...

Dobrze jest być.

MK pisze...

Chyba rzeczywiście. Całkiem nieźle się z tym czuję.